Podczele 2014

 

KOLONIA SCHOLI STOKROTKI

 

W tym roku postanowiliśmy pokazać wam kilka kartek z pamiętnika różnych uczestników naszego wyjazdu Każdy opisze co się działo w poszczególnych dniach, a także to, co zrobiło na nim największe wrażenie! Zapraszamy do czytania, a uczestników do wspominania !!

 

Dzień 1 (wtorek 12) – an. Kasia Jarecka

Pierwszego dnia wszyscy byli bardzo podekscytowani i niesamowicie ciekawi, co przygotowaliśmy dla nich na wyjazd jako grono animatorskie na czele z siostrą Julittą. Ja sama byłam ciekawa wyjazdu, ponieważ jeszcze nigdy nie byłam w tym miejscu. Po późnym śniadanku nadszedł czas na rozpakowanie bagażu i pierwsze organizacyjne spotkania w grupach. Kolejnym punktem programu była msza, którą odprawił ksiądz Tomasz Pilarczyk. Ucieszyłam się bardzo, ponieważ stokrotki mogły poznać księdza, który przed kilkunastoma laty założył naszą scholkę. Natomiast po południu wszyscy wybraliśmy się na plażę, żeby przywitać nasze piękne morze Bałtyckie. Wieczorem jedna z animatorek – Natalia Dederko opowiedziała nam trochę o swojej pracy. Była przez dwa lata w Ruandzie i pracowała tam jako misjonarka. Wszyscy z ogromnym zaciekawieniem słuchali jej opowieści, ponieważ ludzie w Afryce mają zupełne inne zwyczaje i zachowania. Zmęczeni całonocną podróżą wszyscy zapadliśmy w głęboki sen, by już jutro z uśmiechem powitać nowy dzień.


 

 

Dzień 2 (środa 13) – Karolina Matusik

Drugiego dnia naszej kolonii tematem spotkań był: Pokarm dla ciała i duszy. Spotkanie odbyły się na plaży. Rozmawialiśmy dlaczego na świecie panuje głód i co jest jego skutkiem. Dowiedzieliśmy się, że chleb jest dziełem rąk ludzkich. Rozmawialiśmy też o pokarmie dla duszy. Dowiedzieliśmy się, że Pan Jezus wzywa nas na ucztę. Grzech nie pozwala nam na nią przyjść, więc gdy go popełnimy musimy iść do sakramentu pokuty i pojednania, żeby znów uczestniczyć w tej uczcie. Po południu odbył się dzień sportu, który przygotowała grupa najstarsza. U Czerwonego Kapturka graliśmy w kręgle. Alladyn miał dla nas zadania związane z siatkówką. Zeus kazał nam podbijać piłeczkę od ping-ponga. Pocahontas dała nam zadanie, że musieliśmy przebiegnąć przez stoły dotykając klapków. U Kudłatego graliśmy w Limbo. Polegało ono na tym, że trzeba było rzucić kostką i przejść pod patykiem. Kowbojka Jessie  powiedziała nam, że musimy przejść cały plac zabaw z przejściem na drabinkach. A u Piotrusia Pana trzeba było przejść 10 tiptopów z łyżką na której było jajko. Po pysznej kolacji poszliśmy grać na boisko w dwa ognie. Nikt w tej grze nie odniósł klęski, ani nie zwyciężył, ponieważ chłopcy bardzo chcieli zagrać w piłkę nożną. Ale dziewczyny też chciały więc najpierw dziewczyny z dziewczynami, a potem gdy dziewczyny zeszły już z boiska i szły do ośrodka chłopcy zaczęli grać w nogę.


 

Dzień 3 (czwartek 14) – Natalia Kułach  

Ten dzień nie zapowiadał się idealną pogodą. Rano było zimno i nieprzyjemnie, lecz nasza wspaniała siostra Julitta wraz z najlepszymi animatorami postanowili zrobić nam dzień wyjazdowy. Wszyscy ubrani cieplej niż zazwyczaj pojechaliśmy do Kołobrzegu. Na początek dnia zwiedziliśmy tamtejsze centrum kultury gdzie mieliśmy okazje natrafić na festiwal Interfolkloru, na który przyjechały różne zespoły regionalne z poszczególnych krajów (np. Armenia, Chorwacja, a nawet Kazachstan). Uczyli nas swojego ludowego tańca i wszyscy byli zachwyceni. Pogoda zaczęła coraz bardziej dopisywać, więc wszyscy zdjęli z siebie bluzy i po zjedzeniu drugiego śniadania ruszyliśmy dalej. Następnym naszym celem okazało się bardzo słynne Muzeum Oręża Polskiego, gdzie co roku organizowany jest pokaz żołnierskiej piosenki. W środku muzeum było chyba wszystko z czasów II wojny światowej znalezione na Polskiej ziemi. Począwszy od mundurów, pocisków, odznak, pistoletów, broni itp., lecz największą atrakcją okazało się zewnątrz muzeum. Były tam czołgi, samoloty, armaty, samochody, helikoptery i przeróżne wojskowe ułazy. Ha ! Nawet można było zwiedzić jedno z dzieł samobieżnych i wejść do samolotu, gdzie można było poczuć się jak prawdziwy wojskowy. Pogoda tego dnia była idealna i najlepsza z całego naszego wyjazdu. Wróciliśmy do ośrodka gdzie czekała już na nas kolacja. Ale to jeszcze nie koniec atrakcji! Po wieczornej mszy i krótkiej adoracji wyruszyliśmy na plażę, by zobaczyć piękny zachód słońca. To było naprawdę wspaniałe doświadczenie.


 

Dzień 4 (piątek 15) – Weronika Mazurek

Pobudka, modlitwa poranna, śniadanie - zdążyło mi już to wejść w nawyk! O 9:30 uczestniczyliśmy we Mszy Świętej, potem spotkania w grupach, plaża, obiad... Pogoda jak zwykle nie rozpieszczała, więc popołudnie spędziliśmy w ośrodku. Animatorzy przygotowali dla każdej grupy jakieś zabawy i gry. My mieliśmy "Jeden z dziesięciu". Niektóre pytania była naprawdę trudne, ale daliśmy radę! Jak to dobrze, że potrafimy śmiać się z samych siebie. Po kolacji zeszliśmy do salki na pogodny wieczorek, który poprowadziła Asia. Trochę pośpiewaliśmy i potańczyliśmy. Wszystko zakończyło się modlitwą wieczorną, a po niej szybki prysznic i spanko, bo trzeba było mieć siły na kolejny dzień.

 

Dzień 5 (sobota 16) – Wiktoria Mazurek

O 7:30 zostałam obudzona, tak jak reszta dziewczyn z pokoju. Następnie poszłam na modlitwę poranną. Po modlitwie zjadłam śniadanie i było przygotowanie do mszy. Przeżyliśmy Eucharystie. Kolejno poszliśmy na plażę chociaż nie było najcieplej. Po godzinie czasu wróciliśmy na obiad, a następnie mieliśmy czas żeby się umyć. Ubrałam się ciepło i zeszłam na dół po prowiant. Pojechaliśmy do Kołobrzegu na "Interfolk". Różne zespoły folklorowe, nie tylko z polski grały piosenki ludowe. Nasza ekipa z Zakopanego zaczęła tańczyć i głośno śpiewać. Niedaleko stał pan i robił nam zdjęcia. Zmęczeni i głodni poszliśmy na gofry. Nie obeszło się bez pobrudzenia bluzki. Po zjedzeniu gofrów wróciliśmy na plac. Zaczęły się pokazy sztucznych ogni. Było cudownie! Około 24.00 wróciliśmy do ośrodka. Po idealnie spędzonym dniu wszyscy szybko zasnęli.


 

Dzień 6 (niedziela 17) – Wiktoria Mierczak

Był to dzień 6, niedziela. Rano poszliśmy na modlitwę poranną o godzinie 8:20. Śniadanie było o godzinie 8:30. Po śniadaniu mieliśmy spotkania w grupach na temat pomocy bliźniemu. Po wolnym czasie razem z grupą z Krakowa płynęliśmy statkiem „Pirat”. Po wróceniu do ośrodka mieliśmy obiad. Po obiedzie wylosowaliśmy karteczki, co mamy tańczyć na konkursie. Jak wylosowaliśmy te karteczki z nazwami piosenek, to poszliśmy na plażę. Doszliśmy. Nad morzem strasznie wiało. Próbowaliśmy tańczyć, nasi pomocnicy puszczali nam piosenki, ale nie słyszeliśmy prawie nic. Po nauczeniu się kroków do piosenki wróciliśmy do ośrodka. Zjedliśmy kolację i poszliśmy się umyć. O godzinie 22:00 była cisza nocna. Grupie Asi Guji i Kasi Patalas starsze dziewczyny czytały książki, a animatorzy wtedy poszli na odprawę. W tym dniu podobało mi się najbardziej, że był „Taniec z gwiazdami”. Ogólnie cały dzień mi się podobał.


 

Dzień 7 (poniedziałek 18) – Ania Jarecka

Dzień siódmy był bardzo ciekawym i ekscytującym dniem. Rano wyjechaliśmy autobusem do dwóch znanych wsi - Niechorze oraz Trzęsacz. Podczas podróży animator Marek opowiedział nam ciekawostki o dwóch miejscach. W Niechorzy byliśmy w parku miniatur. Były tam małe rekonstrukcje latarni morskich w całej Polsce. Pracownik oprowadził nas i dokładnie opowiedział nam historie wszystkich małych budowli. Prawie każdy był zainteresowany ciekawostkami i historią znanych latarń. Następnie udaliśmy się do latarni morskiej, która znajdowała się w Niechorze. Ci co chcieli mogli wyjść na samą górę i zobaczyć piękne widoki. Po kupieniu pamiątek wyjechaliśmy do wsi Trzęsacz. Gdy dotarliśmy na miejsce poszliśmy w stronę znanego kościoła w tej wsi. Z pięknego gotyckiego kościoła pozostała tylko południowa ściana, którą mogliśmy zobaczyć. Następnie po zrobieniu paru zdjęć udaliśmy się na mały poczęstunek. Gdy wszyscy pojedli i kupili pamiątki ruszyliśmy w stronę kościoła. Na jego ścianach widać było dziury po atakach. Pomodliliśmy się i wyruszyliśmy z powrotem. Na wieczornej Mszy Świętej mieliśmy małą niespodziankę. Przyjechał do nas ks. Jarek! Kiedy go zobaczyliśmy przy ołtarzu nie było ani jednej buzi, która nie pałała radością. Po mszy zrobiliśmy krótką adorację, gdzie każdy z osobna mógł się skupić wyłącznie na Bogu, wszystkich swoich problemach, z którymi tu pojechał albo posiedzieć w ciszy patrząc na Przenajświętszy Sakrament. Tradycyjnie jak to każdego dnia po skończonym planie poszliśmy myć się i spać. To był bardzo udany dzień.


 

Dzień 8 (wtorek 19) – an. Kasia Jarecka

Ten dzień należał do jednych z bardziej zwariowanych. Przygotowaliśmy dla naszych stokrotek 2 niesamowite wydarzenia na ten dzień. Do obiadku wszystko wyglądało tak jak zwykle: modlitwa, śniadanko, śpiew, Msza, plaża. Natomiast po południu ?! Tak wtedy postanowiliśmy urządzić dzieciakom bieg samarytański po plaży. Każda z grup wyruszała w swoją własną podróż podczas której pomagała napotkanym przez siebie osobom. Oczywiście każdą z tych osób był jeden animator. Zabawa była świetna, a wszystko zakończyło się konkursem na najpiękniejszy zamek z piasku. Wszyscy nie mogli się doczekać wieczora. Wtedy to czekała na wszystkich NIESPODZIANKA, czyli sacrosong Podczas niego każda z grup zaprezentowała napisaną przez siebie piosenkę. Niesamowite jury oceniało uczestników. Byłam bardzo szczęśliwa, ponieważ mogłam zobaczyć wiele solowych występów, a także duetów. Piękne doświadczenie usłyszeć tyle pięknych występów. Po dniu pełnym wrażeń uczestnicy udali się do łóżek, natomiast my rozpoczęliśmy odprawę animatorską, która podsumowała ostatnie 24 godziny.


 

Dzień 9 (środa 20) – Weronika Mazurek

Standardowo zostałyśmy obudzone o 7:30 i punktualnie zeszłyśmy na modlitwę poranną. Pogoda nie dopisywała, więc o plażowaniu mogliśmy tylko pomarzyć. Zjedliśmy śniadanko i nabraliśmy sił do późniejszego śpiewania. Kolejno były spotkania w grupach, później musieliśmy jakoś zagospodarować czas aż do obiadu. Niektórzy odbijali piłką, inni grali w gry, a my układaliśmy puzzle! Po posiłku, żeby spalić trochę kalorii poszliśmy na boisko. Kilka osób z mojej grupy zostało, żeby przygotowywać agapę. Szybko nam zleciał czas i wróciliśmy do ośrodka. Na korytarzu aż wrzało. Każdy chciał dobrze wyglądać wieczorem. W końcu wszyscy zeszliśmy do kaplicy na Mszę świętą. Było pięknie! Tyle uśmiechów na twarzach dzieci! Aż ciarki przeszły mi po plecach kiedy śpiewaliśmy naszą grupową piosenkę z Sacrosongu na zakończenie. Po Eucharystii i wyciszeniu przyszedł czas na zabawę. Po kolacji zatańczyliśmy poloneza po czym zeszliśmy do naszej pięknie przystrojonej salki. Wszystko zaczęło się od podziękowań, nagród i wyróżnień. Później graliśmy w "Kocham Cię Scholo", więc nie było czasu na nudę. Po poczęstunku włączyliśmy muzykę i zaczęliśmy tańczyć. Nawet nie wiem kiedy zrobiło się już późno. Agapa była świetna!


Dzień 10 (czwartek 21) – wyjazd – Krzysiek Marucha

 

Dzień ostatni był dniem, w którym musieliśmy żegnać się z morzem. Był on trochę nerwowy. Wszyscy się musieli spakować, pożegnać. Podobało mi się to, że w tym dniu zdążyliśmy iść na plaże. Każde nasze wyjście nad morze było bardzo ciekawe. Graliśmy w siatkówkę, budowaliśmy zamki z piasku, jeżeli pogoda nam na to pozwalała kąpaliśmy się w morzu. To wyjście było jednak inne. Wszyscy się wtedy bawili, śmiali. Po powrocie z plaży wszyscy się spakowali i wyszli do autokaru. Kiedy byliśmy na dworcu w Kołobrzegu siostra zapytała się nas, czy chcemy iść na coś słodkiego. Osoby chętne poszły z siostrą, a pozostali zostali na dworcu. Wtedy pożegnaliśmy się z naszą animatorką Natalią Dederko, która jechała do Warszawy innym pociągiem i poszliśmy na peron. Tak zakończył się nasz niezapomniany pobyt nad morzem.



Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja